Strony

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 40

Zayn

Do wycieczki zostało zaledwie parę tygodni, a mi nadal nie udało się przekonać Carrie do wyjazdu. Uparła się, złapała swojego zdania. Stwierdziła, że nie nadaje się na plażę, na strój kąpielowy. Oczywiście według mnie powinna być dumna ze swojego ciała, ale nie wiem już, jak ją do tego przekonać. Muszę dać jej czas na własne przemyślenia, może chęć spędzenia ze mną tej wycieczki przebije nawet jej irracjonalne obawy.
Lekcje leciały mi dzisiaj jedna po drugiej, nawet nie zorientowałem się, gdy nadeszła ostatnia godzina. Miałem mieć wf z klasą Carrie, co mi się bardzo uśmiechało. Czekałem na sali gimnastycznej aż ujrzę jej kochaną twarz. Udawanie przed wszystkimi, że nie łączy nas kompletnie nic poza relacjami uczennica-nauczyciel było trudne, jednak mus to mus.
Wreszcie klasa weszła na salę. Uczniowie zaczęli mi się kłaniać i witać ze mną. Zauważyłem chłopaka, który nigdy wcześniej tu nie bywał. Zapytałem go o nazwisko.
- Jestem Dan - odpowiedział z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
- Dan... W porządku. Dzisiaj zagramy w siatkówkę - oznajmiłem uczniom.
Przeprowadziłem krótką rozgrzewkę, po czym ustawiliśmy się na boisku i wprowadziliśmy piłkę w grę. Czasami lubiłem ćwiczyć wraz z uczniami na lekcjach. Siedzenie na ławce i obserwowanie ich było niezwykle nudne. Ostatnie rozmowy i śmiechy cichły w miarę rozkręcania się gry.
- Hej! Carrie - krzyknął Dan z drugiej połowy boiska. - Zgrabnie ten twój tyłeczek wygląda w tych spodenkach.
Popatrzyłem na Carrie, która jedynie spiorunowała chłopaka spojrzeniem i sarkastycznie odpowiedziała "Ha ha ha". Ja jednak wiedziałem, że niepotrzebne jej były żartobliwe komentarze innych do jeszcze gorszego samopoczucia. Chłopak uśmiechnął się triumfalnie, na co niekontrolowanie prychnąłem pod nosem, a że Dan stał pozycję obok mnie, dosłyszał ten dźwięk.
- Coś chciał pan powiedzieć? - zapytał z podłym uśmieszkiem na twarzy.
Carrie już zapewne panikowała stojąc na swoim miejscu, ale strach mi było zerknąć na nią i dodać otuchy w jakiś sposób. Ktoś jeszcze mógł dostrzec naszą wymianę spojrzeń. Okej, może przeceniałem zdolności empatyczne uczniów i ich umiejętność rozpoznawania relacji międzyludzkich, ale gdybym się tym wcale nie przejmował, moglibyśmy już do tego czasu mieć kłopoty.
- Skup się na grze, a nie wpatrywaniu w pośladki. Od samego patrzenia na nie i oceniania ich nic nie zyskasz - powiedziałem poważnym tonem.
- Okeej, niech pan wyluzuje... Poza tym nie żeby to była pana sprawa, na czyją dupę patrzę. Uczennice i tak są poza pana zasięgiem, czyż nie?
- Ni.. - wszedł mi w słowo.
- Chyba, że nie? Niewątpliwie nie jedna z dziewczyn chciałaby się znaleźć z panem w niejednoznacznej sytuacji.. Może któraś już się znalazła?
Co za pieprzony smarkacz. Myśli sobie, że skoro jest nowy, to nikt nie wyciągnie konsekwencji z tego, co mówi. Oby się za szybko nie cieszył z 'sukcesu'.
- Może powinieneś zająć się swoimi sprawami, gówniarzu, a nie wymyślać jakieś niestworzone historie - odpowiedziałem opanowany.
Modliłem się tylko, żeby Carrie nie dała po sobie niczego znać.
- Boi się pan tego, co mam do powiedzenia? Skoro to kłamstwa, to i tak wlecą jednym uchem, a drugim wylecą.
- Zaraz ty wylecisz z tej sali, jak tak bardzo ci przeszkadzam.
- Grozi mi pan? - zapytał udając wystraszonego.
- Ja? Słyszeliście, żebym mu groził? - spytałem klasę zdziwiony z uśmiechem na twarzy.
- Nie - odpowiedziało kilka rozbawionych osób.
Niektórym jednak do śmiechu nie było.
- Dooobra, już się nie odzywam - powiedział zrezygnowany nastolatek. - Do czasu... - wyszeptał słyszalnie tylko dla mojego ucha, gdyż jako jedyny znajdowałem się na tyle blisko niego.

*

Po powrocie do domu nareszcie mogłem odetchnąć. Ta jedna lekcja przysporzyła mi mnóstwo nerwów. Nie ukrywam, że strachu również się najadłem. Ok, prawdopodobieństwo, że wie o mnie i Carrie jest znikome, bo skąd miałby wiedzieć? Szczerze wątpię, żeby tak było. Jeśli jednak kiedyś nas gdzieś zobaczył i dopowiedział sobie do tego całą historię, to nie wróżyło to nic dobrego. Jednak byłoby to niesłychanie dziwne, gdyby akurat nas widział i gdyby akurat do naszej szkoły się przepisał. Aczkolwiek wolałem się nie przekonywać póki co, jak było naprawdę. Nie chciałem się martwić na zapas. Zostałem przy tym, że jest to po prostu rozwydrzony nastolatek, który będąc 'nowym' chciał skupić na sobie uwagę i wzbudzić ciekawość rówieśników. Zdawało mi się, że ta jedna jedyna akcja nie wywołała niczyich podejrzeń, więc nie chciałem na razie niepokoić Carrie.

3 komentarze:

  1. O matko :D co za kolo ;) ciekawe co on wie :*jak zawsze cudowny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, a ten nowy uczeń to debil jakiś! Zayn mógł mu jakoś pocisąć albo wryja mu:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału:)

    OdpowiedzUsuń