Obiecujemy gorące rozwinięcie w dalszych rozdziałach
Carrie
Carrie
- Carrie, wstawaj. To twój pierwszy dzień, chyba nie chcesz
się spóźnić. – usłyszałam głos mojej mamy. Tak to już dzisiaj . Mój pierwszy
dzień w szkole . Nie jestem zadowolona z tego faktu. Pociesza mnie jedynie myśl
ze został mi tylko rok nauki. mam 17 lat i właśnie przeprowadziłam się z do
Bradford . Wcale nie chciałam jechać. Musiałam zostawić moją przyjaciółkę.
Babcia też została sama bo mieszkała razem z nami. Teraz mam tylko rodziców.
Przeprowadziłyśmy się ze względu na prace mamy.
- Już idę – powiedziałam po tym jak spakowałam ostatnie
rzeczy to torebki. Tak bardzo nie chciałam iść, ale wolałam nie zwracać na
siebie uwagi już pierwszego dnia. Kiedy tylko weszłam do kuchni od razu
poczułam zapach naleśników.
- Och uwielbiam twoje naleśniki – powiedziałam do mojej rodzicielki
- Och uwielbiam twoje naleśniki – powiedziałam do mojej rodzicielki
-Wiem, to twój pierwszy dzień chciałam żebyś go dobrze
zaczęła – uśmiechnęła się do mnie ciepło.
- Dziękuje – Zjadłam dwa naleśniki z dżemem i zaczęłam się
szykować do wyjścia.
- Tylko dwa ? – spytała mama
- Mamo.! Przecież wiesz że więcej nie mogę zjeść, nie chce
być jeszcze grubsza .
- Boże dziewczyno ty wcale nie jesteś gruba. Jesteś piękna
tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy.
- Możemy po prostu już jechać, nie chce się spóźnić
- Jak sobie życzysz słoneczko. Wiem że nie lubisz rozmawiam
na te tematy ale naprawdę uważam ze masz zbyt niską samoocenę.- powiedziała
kiedy wsiadłyśmy do jej samochodu.
- Jedźmy już – tak to prawda nie lubię rozmawiać na swój
temat. Mam własne zdanie na swój temat. I
nie zmieni go nawet moja mama . Wreszcie ruszyłyśmy w stronę szkoły.
Zayn
Chciałem uciec jak najdalej. Biegłem, ile sił w nogach
przemierzając kilometr za kilometrem, pokonując wszystkie przeszkody, które
stanęły mi na drodze. Pragnąłem znaleźć się w domu jak najszybciej. Jak
najprędzej uciec od tego koszmaru, od tego psychopaty, który gonił mnie z
morderczym błyskiem w oku.
Byłem tak blisko, drzwi miałem na wyciągnięcie ręki... Udało
się! Wbiegłem do domu barykadując wejście. Sprawdziłem, czy przypadkiem nie
udało mu się mnie wyśledzić. Wszystko było w porządku, więc przeszedłem do
kuchni, aby odsapnąć. Potrzebowałem odnaleźć w sobie spokój. Najlepszym
sposobem było zatopienie swoich myśli w alkoholu. Nie mogłem zwariować.
Wyciągając szklankę z szafki usłyszałem trzask rozbijanego szkła.
- Witaj synu. - przebiegły uśmiech zagościł na ustach mojego
prześladowcy. - Stęskniłeś się za ojcem?
Nie zdążyłem zareagować. Mężczyzna, który miał czelność
nazwać się moim ojcem, zbliżył się do mnie ze zwierzęcą zwinnością i
szybkością, gotowy do zadania mi ciosu.
Obudziłem się. To był tylko zły sen. Kolejny koszmar, do
którego już dawno przywykłem. A przynajmniej powinienem był przywyknąć.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiekawy początek ;)
OdpowiedzUsuńna początek wchodzę patrze i ulga bo blog ma taki oryginalny wygląd, nie ma może robionego na zamówienie nagłówka ani tła ale jest w nim coś fajnego :D i ten wstęp też mi się spodobał, właściwie na tyle, że mimo iż prolog nie powala to jestem ciekawa jak to wszystko się rozwinie w dalszych rozdziałach :D
OdpowiedzUsuńŁaaał, dzięki za tak miły komentarz ;* Haha przynajmniej będziemy się starać jeszcze bardziej, żeby czytanie tego przez Ciebie i innych nie było stratą czasu ;)
Usuń