Strony

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 19

Carrie

- Słucham – powiedziałam do telefonu który swoją drogą wynudził mnie ze snu. Obudził mnie dźwięk moje telefonu.
- Carrie, dziecko gdzie ty się podziewasz ? – usłyszałam zmartwiony głos matki. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam w sypialni Zayna, ale przecież nie mogę powiedzieć prawdy.
- Mamo, ja przepraszam… byłam u koleżanki i my … oglądałyśmy film i zasnęłyśmy.- wymyśliłam na poczekaniu.- jutro i tak sobota, czy mogę zostać u niej na noc? – spytałam. Nie miałam ochoty teraz nigdzie iść, wolałam zostać z Zanem.
- Ja niewiem, ledwo ją znasz .!
- Mamo znam ją już prawie trzy miesiące. Proszeeeee …. – błagałam.
- Dobrze, zostań. Wróć proszę przed 11 musimy porozmawiać.
- Okey, to dobranoc mamuś
- Dobranoc kochanie. – rozłączyłam się. Zegarek wskazywał godzinę jedenastą. Nie lubię okłamywać rodziców, ale nie mogę powiedzieć im prawdy. Nie zrozumieliby mnie. Może mama stanęłaby po mojej stronie ale tata…nawet nie chce myśleć co by zrobił gdyby dowiedział że mam chłopaka i to o kilka lat starszego nie wspominając już o tym że to mój nauczyciel.
- Kto dzwonił skarbie ? – usłyszałam tuż za moimi plecami a po chwili poczułam ciepłe dłonie chłopaka na moim brzuchu.
- Moja mama, zupełnie zapomniałam powiadomić ich że zostaję u ciebie. Znaczy u koleżanki bo przecież nie mogę powiedzieć prawdy.- westchnęłam.
- Chodź do mnie – poprosił a ja posłusznie położyłam się  koło niego. Przyciągnął mnie do siebie, oplótł swoje ramiona wokół mojej talii a ja wtuliłam się w jego tors.- Nie myśl teraz o tym wszystkim. Spróbuj się zrelaksować. Nie możesz cały czas o tym wszystkim myśleć bo zwariujesz. Po za tym nie cierpię  widzieć cię przygnębioną, smutna. Czy możesz się dla mnie uśmiechnąć – spytał. Słysząc jego słowa mimowolnie kąciki ust uniosły się w górę. Nie czekając dłużej, wspięłam się na jego wysokość i przywarłam do jego ust.
- A to za co było – zapytał kiedy wreszcie się od siebie odsunęliśmy. Jego włosy były w zupełnym nieładzie co czyniło go jeszcze bardziej seksownym.
- Za wszystko. Za to że jesteś taki kochany, za to że mogę czuć się przy tobie bezpieczna, za to…co dziś zrobiłeś – powiedziałam przypominając sobie wcześniejsze wydarzenia. Potrafił dać mi tyle rozkoszy. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Cholernie się bałam, chociaż może to nie był strasz. Ja się po prostu wstydziłam. Ale Zayn nie ustępował za co teraz jestem mu wdzięczna. Czułam się jakbym na chwilę trafiła do nieba. Jestem pewna, że tylko on potrafi doprowadzić mnie do takiego stanu. – Za to że po prostu jesteś – stwierdziłam.
- Och Carrie .! – westchnął – Co ja bym bez ciebie zrobił ? – tym razem to on mnie pocałował. – Gdzie spędzasz sylwestra ?
- Niewiem myślę że raczej w domu .
- Chodź ze mną do Liama, urządza imprezę .
- Muszę pogadać z rodzicami ale myślę że da się to załatwić. Na pewno chcesz mieć mnie na głowie nawet w tak specyficzny dzień, w końcu to ostatni dzień tego roku ?- spytałam lekko chichocząc.
- Bez ciebie to byłby zwyczajny dzień. Ty sprawisz że będzie wyjątkowy. To ty sprawiasz że jestem szczęśliwy. – zatkało mnie. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Być może dla niego to nie znaczyło zbyt wiele ale ja… ja go kocham.
- Zayn … z przyjemnością spędzę z tobą sylwestra – cóż innego mogłam powiedzieć. Nie mogę … boję się powiedzieć mu o swoich uczuciach. A jeśli on mnie wyśmieje ?
Rozmawialiśmy jeszcze parę minut, ale oboje byliśmy zmęczeni, więc zasnęliśmy wtuleni w siebie nawzajem.

*

Minęły trzy tygodnie od kiedy Perrie mnie odwiedziła. Chyba dała sobie spokój, może zrozumiała ze nas nie skłóci. Święta minęły szybko. Codziennie widywałam się z Zaynem albo u niego albo u mnie oczywiście musiał wchodzić oknem z wiadomych spraw. Cieszę się bo za 4 dni sylwester . Rodzicom powiedziałam ze  idę na imprezę do koleżanki co jest kolejnym kłamstwem bo przecież idę do Liama. Mój telefon zawibrował a na wyświetlaczu pojawił się napis ZAYN ;** . Nacisnęłam zielona słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Cześć kochanie, tak sobie pomyślałem może wpadniesz do mnie, zamówimy pizzę, obejrzymy film, co ty na to ?
- Chętnie wpadnę. Będę za 10 minut.
- Świetnie to ja czekam. Dozobaczenia skarbie. - powiedział i rozłączył się. Uwielbiam gdy tak do mnie mówi. Przebrałam się w jakieś wygodne spodnie i bluzę. Rodziców nie było  więc bez problemów dotarłam do sąsiedniego domu. Na twarzy Zayna widniał uśmiech jednak jego czekoladowe oczy się nie śmiały, były smutne. Od jakiegoś czasu widzę ze coś go męczy ale gdy pytam czy wszystko w porządku lub czy coś się stało, odpowiada lakonicznie i twierdzi ze wszystko jest okey. Nie naciskam myślę ze jak będzie gotowy to sam mi powie.  Chłopak zamówił pizzę która zresztą już zjedliśmy i wtuleni w siebie zaczęliśmy oglądać jakiś film.
- Carrie - powiedział nagle .
- Tak ?
- Musimy porozmawiać - wydostałam się z jego ramion i usiadłam obok. - Ja ... Muszę ci coś powiedzieć - pokiwałam głową na znak żeby kontynuował -.Kiedy niedawno byłem chory i pojechałem do lekarza ...
- Mówiłeś ze nie byłeś u lekarza – przerwałam mu.
- Bo nie dotarłem do niego. Po drodze spotkałem Perrie... Była z nią mała dziewczynka... mówiła do niej mamo…Spytałem się jej ile ma lat ...- jąkał się - Carrie ona ma 2 lata. A ja dokładnie dwa lata temu spotykałem się z Perrie.
- Chyba nie chcesz powiedzieć że...- urwałam. Po jego minie widziałam że miał na myśli dokładnie to czego się obawiałam.
- Ona mówi ze to nie moje dziecko ale ja ...nie mam pewności. - Nastała długa chwila ciszy. Przynajmniej dla mnie trwała wieczność .Co miałam powiedzieć ? Tak kocham go ale...dziecko ? Zayn miałby być ojcem? I to jeszcze z Perrie. Ta suka będzie w jego życiu na zawsze jeśli to prawda. - Proszę powiedz coś - prosił chłopak.
- Ja...- głos ugrzęsł mi w gardle. - Powinnam się już zbierać . - Stwierdziłem po czym z szybkością pioruna udałam się do przedpokoju i zaczęłam się ubierać
- Skarbie proszę wybacz mi ja ... - mówił zakłopotany a może zmartwiony sama niewiem - Błagam cię nie zostawiaj mnie ja...ja cię potrzebuje.
- Nie zostawiam cię, po prostu muszę już iść zaraz przyjadą rodzice. Zayn potrzebuje trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego. - dałam mu szybkiego całusa w policzek. Już chciałam wychodzić ale jego silne ramiona przyciągnęły mnie do jego klatki piersiowej i oplotły mnie. Mulat wtulił twarz w moje włosy .

- Zadzwoń do mnie gdy będziesz gotowa. - Lekko skinęłam głową i wyszłam z jego domu. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę mojego pokoju. Kiedy tam dotarłam usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Po moich policzkach zaczęły płynąć pierwsze łzy. Co teraz z nami będzie? Czy dam radę przyjąć do wiadomości ze Zayn ma dziecko ? Dlaczego wszystko musi być na przekór nam ? Kocham go ale niewiem czy jestem w stanie zaakceptować ze jest już ojcem . Nie pociesza też fakt ze ma je z tą dziwką. Może kiedy chłopak dowie się ze jest tatą, już mnie nie będzie chciał, może wróci do tej szmaty. Nadal niewiem czy coś do mnie czuje a to wcale mi nie pomaga. Westchnęłam po czym wstałam i poszłam do łazienki. Postanowiłam wziąć prysznic aby choć trochę się rozluźnić.

11 komentarzy:

  1. Nareszcie jej powiedział:-) oby to nie bylo jego dziecko. Super rozdział jak zawsze :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na serio :) może jednak to nie jego dziecko

      Usuń
    2. Cieszymy się ze rozdział się podoba . W najbliższych wszystko się wyjaśni ;)

      Usuń
  2. Już się nie mogę się doczekać kiedy ona mu wyzna miłość, albo on jej... ;) super :*

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie może być jego dziecko :P
    Nie róbcie nam tego dziewczyny :D
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Myślę, że Zayn w ogóle nie napadł na Perrie. Ona mu to wmówiła, a że on nic nie pamięta łatwo było go oklamac. Więc sądzę też, że to.nie jest jego dziecko. Bardzo fajny ff. :) @SeeULaterBabexx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dziękujemy ;* Ciekawe domysły też ;D Zobaczysz w dalszych rozdziałach jak jest naprawdę hehe ;)

      Usuń
  5. Swietny rozdzial ! Mysle ze jak on byl z Perrie to ona go na pewno zdradzala i to nie jego dziecko ;d
    -A

    OdpowiedzUsuń