poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 37

Zayn

- Dzień dobry, panie dyrektorze - przywitałem się przez uchylone drzwi.
- Witam, wejdź i usiądź, Zayn - polecił pan Terence, a ja spełniłem jego prośbę. - Chciałem z tobą o czymś porozmawiać.
- Tak?
O co mogło chodzić? Chyba nie doszły go słuchy o moich bliższych relacjach z Carrie. Kurwa.
- Organizujemy wycieczkę szkolną. Do Włoch. Zastanawiałem się, czy nie zechciałbyś jechać jako jeden z opiekunów. Jesteś młody, uczniowie cię lubią, posłuchają w odpowiednich momentach...
- Mhm... A na jak długo? - uf, kamień z serca.
- Na kilka dni.
Dyskutowaliśmy jeszcze chwilę na temat wyjazdu, dowiedziałem się niewiele, tylko jakieś ogóły. Nawet nie wiedziałem, jakie klasy miały jechać. Może Carrie się do nich wliczała? Wspólna wycieczka do Włoch jak najbardziej mi się uśmiechała. Co prawda nie dokładnie takie okoliczności, jakie bym sobie wymarzył, ale i tak... Niezapomniane chwile. W każdym bądź razie przyjąłem propozycję dyrektora. Nie widziałem żadnych powodów, dla których miałbym odmawiać.
Po lekcjach udałem się prosto do domu. napisałem do Carrie, chciałem się spotkać. Minione wydarzenia niewątpliwie zostawiły jakieś otwarte rany w naszym związku i pragnąłem zrobić wszystko, co mogłem, aby je wyleczyć. Nie chciałem się więcej kłócić z Carrie, nie mogłem znieść więcej jej cierpień. Kochałem ją najmocniej w świecie i odkąd się pogodziliśmy, postanowiłem sobie, że zrobię wszystko co w mojej mocy, aby jej już nigdy nie skrzywdzić.

Carrie

" Hej skarbie. Wpadniesz do mnie wieczorem ? Obejrzymy jakiś film?;**"
Przeczytałam wiadomość a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Szybko napisałam że bedę koło 18. Powinnam się wyrobić. Niedawno wróciłam ze szkoły, obiad jak zwykle odpuściłam. Muszę napisać referat na historię o drugiej wojnie światowej i chociaż dziś piątek i mogłabym napisać go nawet dopiero w niedzielę to wolę mieć to już z głowy. Mój telefon ponownie zawibrował co oznaczało kolejną wiadomość.
" Może zostaniesz na noc?;*"
Och Zayn nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała. Ale boję się. Po prostu się boję. Wiem ze od tego...wydarzenia z Jackiem minęły już prawie trzy miesiące ale ja wciąż ...wciąż mnie coś hamuje. W Ostatnim tygodniu spędziliśmy razem wiele czasu. Albo ja szłam do Zayna albo on przychodził do mnie. Mieliśmy kilka takich chwil...no wiecie...ale gdy tylko robiło się za gorąco ( jeśli można to tak nazwać ) odsuwałam się. Może czas pokonać strach ? Tak bardzo stęskniłam się za Zaynem, jego dotykiem... Tak, zostanę dziś u niego, Jack nie będzie kierował moim życiem - już nie.
" Z przyjemnością ;**" - odpisałam. Oczywiście rodzicom powiem że idę
 do koleżanki. Wiem ze to moje kolejne kłamstwo i troche boję sie że to wszystko w końcu się wyda. Jenny, no właśnie przecież ona na pewno zgodzi się mnie kryć, tylko co ja jej powiem. Nie myśląc dłużej wybrałam jej numer.
- Hallo.?
- Mhm...cześć Jenni , to ja Carrie
- Wiem głupolu, przecież mam twój numer - zaczęła się śmiać. Boże Carrie ogarnij się - Coś sie stało ? - spytała.
- Yyy...nie. Ale mam sprawę no bo ten no...- nie umiałam się wysłowić.
- No wykrztuś to z siebie.
- Czy mogłabyś mnie kryć. Idę do mojego chłopaka na noc ale moi rodzice nigdy w życiu się na to nie zgodzą...
- Masz chłopaka i nic mi o tym nie powiedziałaś? Jak mogłaś? – Mówiła z wyrzutem podniesionym tonem.
- To skomplikowane . Ja...powiem ci wszystko w swoim czasie...proszę cię. .ja przepraszam ale...
- Carrie spokojnie, nic się nie stało. Rozumiem ze to coś naprawde poważnego...znaczy nie ma sprawy jak będziesz gotowa sama mi opowiesz. To co chcesz żebym cię kryła?
- No tak chciałabym...
- Nie ma sprawy. Jakby twoja mama dzwoniła albo coś to powiem że jesteś u mnie.
-Dziękuję to dużo dla mnie znaczy. Kocham cię .
- Hahaha tak tak ja ciebie też - mówiła przez śmiech. Rozmawialiśmy jeszcze jakieś 15 minut o wszystkim i o niczym - tak te nasze rozmowy…

*

- Cieszę się że przyszłaś kochanie - wymruczał Zayn wprost do mojego ucha co wywołało przyjemne dreszcze przechodzące przez moje ciało. Siedzieliśmy na kanapie u niego w domu i już od godziny oglądaliśmy - szczerze to cholernie nudny - film. Nie mogłam się na nim skupić.
- Ja też się cieszę - powiedziałam ze śmiechem. Odwróciłam sie do niego przodem, tak ze teraz siedziałam na nim okrakiem.
- Kocham cię Carrie - wyszeptał i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, tak delikatnym że miałam wrażenie  jakbym całowała misia. Przejechałam po jego dolnej wardze prosząc w ten sposób o dostęp który otrzymałam niemal natychmiast. Nasze języki zaczęły wspólny taniec. Nie walczyły o dominację tak jak miały w zwyczaju.
- Carrie...nie musisz...my nie musimy - wydyszał Zayn.
- Ale ja chce. Chce spróbować - powiedziałam nie pewnie.
- Jesteś pewna ? - spytał z troską.
Kiwnęłam twierdząco i po raz kolejny zlączyłam nasze usta.
Zayn lekko popchnął mnie na łóżko tak że teraz leżałam na plecach a on pochylał się nade mną. Jego ręce błądziły po moim całym ciele. Złapał na krańce mojej bluzki i spojrzał na mnie pytająco.
- Nie musimy się spieszyć skarbie ja mogę poczek...
- Proszę cię nie przerywaj i skończ już z tymi pytaniami. Wszystko w porządku - przerwałam. I taka była prawda. Wszystko było okey. Sama byłam zdziwiona moją reakcją. Wciąż czułam lekki niepokój ale wtedy wystarczyło że spojrzałam na Zayna. Prosto w jego oczy i mogłam być pewna ze on mnie nie skrzywdzi. Po chwili byłam już w samej bieliźnie a on właśnie został  pozbawiony swojej koszulki. Kiedy już miałam rozpiąć pasek jego spodni ktoś zapukał do drzwi.
- Zaraz sobie pójdzie kochanie nie przejmuj się - szepnął chłopak i znów wrócił do całowania każdej odkrytej części mojego ciała. Starałam się zignorować ciągłe pukanie ale ktoś byś naprawdę nachalny.
- Zayn - szepnęłam ale on wciąż całował moją szyję - Zayn idź otworzyć to może być coś poważnego. Powiedziałam choć wcale nie chciałam przerywać. Byłam tak podniecona że miałam wrażenie iż zaraz wybuchnę. Serio jak jakiś wulkan czy coś …
Westchnął, wstał i ubrał koszulkę.
- Zaraz wrócimy do tego  - spojrzał na mnie ostatni raz i  puścił mi oczko. Zachichotałam i lekko skinęłam głową. A chłopak poszedł otworzyć drzwi
- Dzień dobry pani Bradshow. Co panią do mnie sprowadza?

Usłyszałam. Co ? Moja mama ? Co moja matka robi u Zayna ?


_________________________________________________________________________________

Przepraszamy za tak długi czas naszej nieobecności. Miałyśmy sporo na głowie. Szczerze powiedziawszy dalej mamy  ale postaramy się was nie zawieść. Wiemy że jest was niewielu ale serdecznie dziękujemy tym którzy czytają i doceniają nasze starania. 
No to miłego czytania ;****

2 komentarze:

  1. Mama Carry chyba ma coś do Zayna, na serio ona się w nim kocha, czy co?:/ Szczerze to zaczyna mnie wkurzać :/ ale poza to jak zawsze rodział super :* czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po co jej matka tam?! Myślę że ona chce go poderwac. Czekam na next.:-)

    OdpowiedzUsuń