czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 28

Carrie

- Carrie, nie słuchaj go, on i tak nie da nam odejść - powiedział Zayn.
- Mi nie... ale ciebie może zostawić w spokoju - teraz płakałam już nie będąc w stanie powstrzymać potoku łez.
- Carrie, nie...
- Zamknij się dupku.! - Wrzasnął Jack i ponownie chciał uderzyć Zayna. Szybko stanęłam obok niego. Złapałam za jego ramię, uniemożliwiając zadanie kolejnego ciosu.
- Proszę cię...przestań. Zrobię wszystko czego chcesz tylko zostaw go w spokoju - prosiłam. Przez chwilę patrzał na mnie w zupełnej ciszy.
- Słuchaj Carrie, wiesz czego chce, wiesz ze cię kocham, nie pozwolę ci odejść i to jeszcze z takim palantem jak on - wskazał na Zayna.
- Dobrze wrócę do ciebie tylko daj mu odejść.
- Myślisz że jestem taki głupi żeby ci uwierzyć ? I tak za moimi plecami będziesz się z nim spotykać. Ale ja nie jestem idiotą. Jeśli chcesz żeby twój ...- ponownie spojrzał na mulata - on przeżył to idź się spakuj - Popatrzyłam na niego zaskoczona. - Wyjeżdżamy. Dzisiaj. Kupiłem już bilety, samolot startuje za 2 godziny więc pośpiesz się.
- Carrie, błagam cię nie rób tego ...on kłamie wcale cię nie koch...- tylko tyle zdążyłam usłyszeć zanim weszłam po schodach do mojego pokoju. Szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka i spowrotem zeszłam na dół. Jack stał przy już drzwiach.
- Czy mogę się z nim pożegnać? - spytałam drżącym głosem.
- Żartujesz sobie ze mnie ? - Prychnął. Podeszłam bliżej niego. Spojrzałam prosto w oczy i delikatnie złapałam jego rękę splatając nasze palce razem przez co od razu przeszedł mnie dreszcz.
- Teraz jestem z tobą. Chce mu  powiedzieć że tylko go wykorzystałam bo tak naprawdę cały czas kochałam ciebie - szepnęłam do jego ucha. Przez chwilę się wahał ale wkońcu skinął głową. Ruszyłam w kierunku Zayna, który wciąż siedział na krześle. Kucnęłam przodem do niego tak aby Jack nas nie widział.
- Przepraszam cię za wszystko - wyszeptałam tak aby tylko on mógł mnie usłyszeć - Kocham cię - powiedziałam. Wyjęłam z kieszeni karteczkę oraz mały scyzoryk i wsadziłam w jego dłoń - To pomoże ci się stąd wydostać. Na karteczce jest numer telefonu. Wzięłam mój zapasowy bo normalny zabierze mi od razu. Skontaktuje się z tobą, a teraz udawaj i krzycz że mnie nienawidzisz - poprosiłam na co chłopak z wahaniem lekko skinął głową. Powoli zaczęłam odchodzić i zbliżać się do Jacka, kiedy usłyszałam
- Ja też cię nie nigdy kochałem, chyba nie myślałaś ze będę z taką małolatą - rzucił Zayn. A ja ignorując go wyszłam z domu a gdy mój były wskazał na samochód po prostu wsiadłam do niego.

*

Jechaliśmy już jakieś 15 minut podczas których nie zamieniliśmy ani słowa. Milczałam bo co miałam powiedzieć. Czekałam na odpowiednią chwilę. Pewnie zastanawiacie się o co mi chodzi... Otóż, kiedy byłam w swoim pokoju, miałam chwilę na przemyślenie sytuacji. Po pierwsze stwierdziłam że muszę teraz wyjechać aby nic nie stało się Zaynowi. Po drugie  postanowiłam udawać że zawsze kochałam i będę kochać  Jacka. Chciałam wzbudzić w nim choć trochę zaufania dlatego musiałam kłamać. Wzięłam również scyzoryk aby Zayn mógł przeciąć liny którymi miał związane ręce oraz napisałam na małej karteczce numer mojego zapasowego telefonu co jak się potem okazało dobrym ruchem, ponieważ zaraz po wejściu do samochodu, Jack kazał mi oddać moją komórkę. Teraz wystarczyło tylko poczekać na odpowiednią okazję.
- Zatrzymamy się na stacji benzynowej żeby zatankować i kupić parę rzeczy - stwierdził Jack - zostaniesz w samochodzie i poczekasz na mnie, ale nie myśl ze uda ci się uciec, zamknę auto więc nie wyjdziesz bez kluczyków - nic nie odpowiedziałam tylko skinęłam głową. Po około 10 minutach tak jak mówił, zatrzymaliśmy się. Chłopak wyszedł, zatankował, zamknął auto i poszedł zapłacić. Szybko wyciągnęłam telefon i wybrałam numer.
- Halo. Carrie. Gdzie jesteś? Wszystko w porządku? Nic ci nie jest? - Zayn zadawał pytania z prędkością światła.
- Uspokój się. Nic mi nie jest. Jesteśmy na stacji benzynowej i jedziemy na lotnisko.
- Zadzwonię na policję i przyjadę tam...na lotnisko.
- Nie...nie dzwoń na policję. Wiesz do czego on jest zdolny…jeśli się dowie...on zabije nas...ciebie.
- Nie martw się nic się nie stanie, załatwię to po swoj...
- Muszę kończyć. On wraca. - powiedziałam i szybko się wyłączyłam. Schowałam telefon do kieszeni, a niczego nie świadomy Jack wszedł do auta i odjechał.

*

Zaparkowaliśmy auto i udaliśmy na lotnisko. Jack kurczowo trzymał moją dłoń uniemożliwiając mi tym samym zrobienie jakiegokolwiek ruchu. Nie mieliśmy żadnych dużych bagaży tylko dwa małe plecaki, każdy swój.
- Dlaczego tak się rozglądasz? – spytał
- Ja ? No co ty. Ja wcale się nie rozglądam po prostu obserwuje – palnęłam nim zdążyłam pomyśleć – Znaczy jestem tu dopiero pierwszy raz chyba mogę się rozejrzeć ? – wymyśliłam.
- Jasne, nie denerwuj się tak tylko pytałem.
Jak miałam się nie denerwować w takiej sytuacji, jak miałam być spokojna kiedy wiedziałam że jak wsiądę do samolotu mogę już nigdy nie wrócić. Nawet niewiem gdzie lecimy.  Mam nadzieję że Zayn zdąży na czas.

Jack


- Jasne, nie denerwuj się tak tylko pytałem – odparłem. Dobrze wiedziałem że się denerwuje. Pytanie tylko z jakiego powodu. Przecież mówiła że zawsze mnie kochała i teraz też kocha. A ja chce dla niej jak najlepiej, chce żeby była szczęśliwa. Chce spędzić z nią resztę życia a ona należy do mnie, tylko do mnie. Zabije każdego kto stanie nam na drodze. Oszczędziłem tylko tego dupka Zacka…czy Zayna, sam już niewiem jak miał na imię. W każdym bądź razie Carrie jest moja i nie wróci już do niego. A jeśli będzie miała jakieś wątpliwości, pokaże jej zdjęcia które zrobiła Jessica i wtedy skończy z nim raz na zawsze. Swoją drogą jak można być takim głupim jak ten chłoptaś i dać się wrobić w takie coś. Jessica upiła go szybciej niż myślała a potem przeleciała. A on ? Nawet niewiem czy był przytomny. Trochę kosztowały mnie jej usługi ale dla Carrie wszystko. W końcu to miłość mojego życia .

6 komentarzy:

  1. O matko! Genialny rozdział. Jak ja kocham wasze opowiadanie! <33333

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow.. po prostu wow.Bardzo mi się podoba,mam małe pytanie ile przewidujecie rozdziałów??
    Tan Jack jest jakiś po pier**lony,jak mógł ich tak skrzywdzić??
    Czekam na następny!!
    Buziaki ;**
    gucio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zastanawiałyśmy się nad tym ale myślę że jeszcze dużo rozdziałów przed nami ;*

      Usuń
  3. Tylko, żeby zdążył. Nie może się spóźnić. To się nie może tak skończyć! A z tą Jessic'a nieźle wymyślił. Ale myślę, że Carrie kocha Zayna tak mocno, że mu wybaczy :)
    Bardzo ciekawy rozdział :) Pozdrawiam.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne :* oby Zayn ją uratował :) czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekstra. Oby się pospieszył i ją uratował. Ale ona się dowie ze zayn ją zdradził:( ten debil jej były pewnie wszystkio powie

    OdpowiedzUsuń